wtorek, 14 lipca 2015

Mały niejadek idzie do żłobka



Posłałam swoje maleństwo do żłobka jak miała  rok i 2 miesiące. Było to doświadczenie trudne zarówno dla mnie jak i dla mojej córci. Oto kilka porad jak przygotować dziecko to pobytu w żłobku:

  1. Lepiej jeśli to tatuś odprowadza dziecko do żłobka. Z tatusiem jakoś łatwiej się rozstać;)
  2. Jaką przygotować dziecku wyprawkę do żłobka? W każdym pewnie są inne zasady, ale u nas trzeba przynieść: podpisaną pidżamkę, zestaw ciuszków na wypadek jakby dziecko się pobrudziło (bardzo często się to zdarza), buciki na twardej podeszwie (my mamy sandałki). 
  3. W pierwszym tygodniu można posyłać dziecko do żłobka na kilka godzin, np. od 7 do 11, tak by zaznajomiło się z paniami opiekunkami i otoczeniem. Posłanie dziecka od razu na 8 godzin jest trochę terapią szokową, ale jak ktoś nie ma wyjścia to panie opiekunki zrobią wszystko żeby maluszek w tych pierwszych dniach nie czuł się aż tak samotny. 
  4. Pierwsze tygodnie to czas, gdy dziecko przyzwyczaja się do sztywnego żłobkowego schematu dnia. W domu można było dostosować plan dnia do potrzeb pociechy, w żłobku dzieci jest więcej (w naszej grupie 12 dzieci) i muszą się one przyzwyczaić do jednej pory spania i karmienia.  Oto plan dnia w naszym żłobku. 
  5. Na początku dziecko może wracać ze żłobka głodne i niewyspane. Może nie chcieć być karmione przez obcą osobę. Do spania w żłobku można dziecku dać jego ulubiony kocyk czy pluszową zabawkę. Pierwsze 2 tygodnie u nas były naprawdę trudne. Córeczka nie chciała ani jeść, ani spać. Kocyk załagodził sytuację. Panie opiekunki również starały się odizolować jej łóżeczko, tak by nie widziała innych dzieci. Kocyk na początku był też stosowany podczas posiłków. Z takim "przyjacielem" obiadek jakoś lepiej smakował. 
  6. Najlepiej mieć 2 identyczne zabawki/przytulanki dla dziecka, żeby wymieniać je jak się wybrudzą. 
  7. Jadłospis dziecka po 12 miesiącu życia jest już właściwie taki sam jak ten osoby dorosłej. W żłobku w pierwszym tygodniu córeczka dostawała jeszcze przecierane papki, ale szybko musiała się przestawić na posiłki do gryzienia. Na miesiąc przed posłaniem dziecka do żłobka należy dostosować dietę w domu do tej jaką będzie miało w żłobku. Niestety, my trochę zaniedbaliśmy tą sprawę i przejście na normalne "dorosłe" jedzenie było trudne. Oto jadłospis dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy. 
  8. W naszym żłobku ze względów sanitarnych nie używa się kubeczka niekapka. Dzieci piją ze zwykłych kubeczków. Nie jest trudno nauczyć malucha picia z kubka, jest to dla niego wielka atrakcja pić jak mama czy tata. Gorzej jak ma sama wziąć kubek i się napić. Zwykle kończy się to wylaniem zawartości na siebie. Ale z pomocą kogoś idzie to bardzo ładnie. 
  9. Choroby w żłobku to duży problem. Niektórzy rodzice oddają swoje dzieci jak są one lekko przeziębione, a od tego już tylko krok do epidemii. Niestety nie ma na to rady. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy pobytu w żłobku córeczka 3 tygodnie była chora. Trzeba liczyć, że z czasem się uodporni. Na pewno więcej zachorowań jest w sezonie przeziębień niż w okresie letnim. Panie opiekunki od razu dzwonią po rodzica jeśli dziecko zdradza objawy choroby (temperatura powyżej 37 C). Co do kataru i kaszlu różnie to bywa. Na pewno izolują trochę dziecko, które jest zakatarzone. A po powrocie po chorobie trzeba napisać pismo, że oddaje się dziecko zdrowe i bierze się za to odpowiedzialność. 
  10. Opłaty za żłobek zapewne są różne w różnych miastach. Niestety nie jest to instytucja darmowa. My, w żłobku publicznym, płacimy 200zł za miesiąc pobytu + 5,80zł dziennie stawka za wyżywienie oraz 25 zł miesięcznie na komitet rodzicielski. 
  11. Niektórzy uważają, że żłobek to taka przechowalnia dzieci. Że dzieciom dzieje się tam krzywda i na pewno są nieszczęśliwe. Z moich obserwacji wynika, że po pierwszych kilku tygodniach przyzwyczajania się, moje dziecko z chęcią idzie do pań, dzieci i zabawek. Nawet nie oglądnie się na tatusia, żeby zrobić mu papa. Chyba nie może tam być aż tak źle. 

środa, 8 lipca 2015

Domowy chleb pszenno-żytni na żytnim zakwasie

Ostatnio modne jest robienie własnego chleba. Niestety wymaga to sporo czasu i umiejętności. Cały proces należy zacząć od stworzenia własnego zakwasu. Potem, gdy jest już gotowy można dopiero upiec swój chleb, i metoda prób i błędów udoskonalać przepisy na idealne pieczywo.

Składniki:

Zakwas:

- mąka żytnia razowa (typ 2000)
- 5-6 łyżek przegotowanej wody

Przygotowanie:

Zakwas robi się tydzień, 10. dni Należy wziąć duży słoik, wyparzyć go i wsypać do niego:

  • dzień 1 - 5 łyżek mąki, 5 łyżek wody, wymieszać tak by konsystencja była raczej gęsta, słoika nie zakręcać, przykryć tylko ściereczką i zawiązać gumką recepturką i postawić w ciepłe, nieprzewiewne miejsce o temperaturze około 25 C (gdzieś koło kaloryfera).
  • dzień 2 - połowę zakwasu z dnia poprzedniego (resztę można wyrzucić), 5 łyżek mąki, 5 łyżek wody, wymieszać i odstawić tak jak wczoraj. Zakwas już pracuje, poprzez dodawanie nowej mąki dostarczamy mu pożywienia i robi się coraz bardziej dojrzały.
  • dzień 3-10 - powtarzamy codziennie czynności z dnia 2, tzn. wyrzucamy połowę albo trochę mniej niż połowę zakwasu ze słoika i dodajemy do niego 5 łyżek mąki i 5 łyżek wody. 
Po około tygodniu lub nawet 10 dniach dokarmiania zakwas powinien być półlejący z pęcherzykami powietrza. Pachnie wyraźnie kwaśno, ale przyjemnie. Kolor powinien być brązowo-beżowo-szary (ale to zależy od mąki jaką zastosowaliśmy). Nie powinien być wodnisty czy z czerwoną zawiesiną, bo to oznacza, że zakwas się zepsuł.

Teraz możemy go użyć do pieczenia chleba. Przechowujemy go w lodówce, w tym samym słoiku, w którym go robiliśmy. Słoika nie zakręcamy tylko przykrywamy ściereczką. Możemy go tam trzymać nawet kilka lat, ale pamiętać trzeba, że trzeba go od czasu do czasu uaktywnić, bo inaczej się zepsuje. Dlatego zaleca się zrobienie chleba co najmniej raz w tygodniu. 


Chleb:

Zaczyn:
- 100 g płynnego zakwasu,
- 125 g mąki pszennej chlebowej (typ 550 lub 650)
- 30 g wody
Następnie:
- 600 g mąki pszennej chlebowej (typ 550 lub 650)
- 2 łyżeczki soli
- 350 g przegotowanej wody


Wyjmujemy zakwas z lodówki, uaktywniamy go wsypując 5 łyżek mąki razowej i 5 łyżek wody i zostawiamy dobę w ciepłym miejscu. Gdy zakwas jest aktywny odmierza
my po prostu 100 g. Musi być raczej płynny (dlatego można dodać troszeczkę więcej wody do jego aktywacji). Wsypać 125 g mąki pszennej i wodę. Wymieszać zaczyn dokładnie i odstawić do wyrośnięcia aż podwoi swoją objętość (około 5 godzin). 
Zaczyn nie będzie płynny, raczej pokruszony. Dodajemy do niego mąkę, sól i wodę. Wyrabiamy dość długo na lekko lepkie ciasto. Będzie się trochę kleiło do rąk. Włożyć do miski wyłożonej papierem nieprzywierającym do pieczenia na 4 godziny. W tym czasie co godzinę trzeba wyjąć delikatnie papier z ciastem  z miski na blat, ciasto trochę rozpłaszczyć rękami na kształt prostokąta i złożyć na 3 części jak kopertę. Obrócić ciasto łączeniem do dołu i włożyć z powrotem do miski. Zrobić tak 3 razy. Po 4 godzinach nie obracać ciasta łączeniem do dołu tylko zostawić je do góry. Owinąć ciasto folią spożywczą, żeby nie wyschło i odstawić na dodatkowe 3 godziny do ostatecznego wyrośnięcia. W tym czasie już go nie składać. 
Piekarnik nagrzać do 250 C (góra-dół) i na gorącą blachę do pieczenia wsunąć bochenek na tym samym papierze do pieczenia, który używaliśmy od samego początku. Szybko naciąć chleb nożem na kształt szachownicy, ale niezbyt głęboko. 
Piec 10 minut w temperaturze 250 C, potem zmniejszyć do 200 C i piec aż się ładnie zarumieni i od spodu będzie ładnie przypieczony, a odgłos po opukaniu będzie głuchy, czyli około 15-20 minut. 




Z pieczeniem chleba jest raczej dużo roboty, zajmuje to sporo czasu, a jak porówna się cenę chleba  z nawet dobrej piekarni to domowy wychodzi drożej. Ale smak własnoręcznie zrobionego chleba na własnym zakwasie jest po prostu bezbłędny i warto się dla niego wysilić. 

Przepis uczestniczy w akcji:

Domowe pieczywo na zakwasie

Szybka sałatka z fetą

Lubię szybkie sałatki, a ta jest bardzo szybka. Ma tylko kilka składników i można ją jeść samą, ale też jako surówkę - dodatek do obiadu.

Składniki:

- sałata lodowa
- puszka kukurydzy
- 1 papryka
- 1 cebula czerwona
- 1 opakowanie sera typu feta (około 250 g)
- 1 świeży ogórek
- gotowy sos sałatkowy w proszku (Knorr/ Culineo)


Przygotowanie:

Sałatę, paprykę, fetę i ogórek pokroić w niezbyt drobne kawałki. Dodać kukurydzę. Przyrządzić sos sałatkowy zgodnie z przepisem na opakowaniu (trochę wody, trochę oleju). Zalać wszystko, wymieszać. Raczej nie trzeba już doprawiać solą, bo feta jest słona. Można dodać trochę pieprzu. Po pewnym czasie na dnie może pojawić się dość sporo soku, nadmiar można wylać lub wymieszać z resztą sałatki przed podaniem.


Przepis uczestniczy w akcji:

Lekkie i szybkie dania na upalne dni

wtorek, 30 czerwca 2015

Spaghetti z małżami i białym winem

Ostatnio w Lidlu znalazłam ofertę tanich żywych małży. Za 1 kg trzeba zapłacić 9,99zł, co w porównaniu z innymi sklepami jest ceną okazyjną. Małże pochodzą z Morza Północnego i zapakowane były w Holandii. Po otwarciu opakowania intensywnie pachną morzem, jak w morskim porcie po połowie. 



Składniki:

- 1 kg małży
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 1 papryka żółta
- 1 dojrzały pomidor
- mała marchewka
- białe wino wytrawne lub półwytrawne
- natka pietruszki

Przygotowanie:

Małże wyszorować, jeśli to konieczne zeskrobać zanieczyszczenia i umyć dokładnie pod bieżącą wodą. Wybieramy tylko małże zamknięte, otwarte należy popukać i odłożyć na chwilkę, jeśli się zamkną oznacza to, że są żywe i nadają się do spożycia, jeśli nie trzeba je wyrzucić, gdyż grozić to może zatruciem. Ja w opakowaniu znalazłam około 100 małży i tylko 4 okazały się niezdatne do spożycia.
W dużym rondelku rozpuścić masło i powoli podsmażyć cebulę, czosnek, marchewkę i paprykę. Gdy warzywa zeszklą się i zmiękną dodać małże, pomidora i podlać 1/3 butelki wina. Przykryć i dusić około 5-7 minut od czasu do czasu mieszając, aż małże się otwarzą. Na koniec wsypać natkę pietruszki i odrobinę pieprzu. Sól nie jest konieczna, gdyż małże same w sobie mają posmak morza. Podawać z makaronem. 






wtorek, 16 grudnia 2014

Niemowlę nie chce pić mleka!!!

Bycie mamą  przysparza różnych zmartwień. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, jednym z najpoważniejszych są problemy z żywieniem. W wieku 10 miesięcy moje dziecko postanowiło, że nie będzie już pić mleka. Przestała akceptować mleko z butelki ze smoczkiem, z niekapka czy zwykłego kubka. Jak sobie radzić?

Grunt to intuicja. Zamiast mleka można podawać przecież mleczne przetwory i rzeczy, które mleko zawierają. Najważniejsze jest jednak, by dziecko przyjmowało tyle samo pokarmu w postaci kaszek, obiadków, deserków co zjadłoby pod postacią mleka modyfikowanego.

Oto przykładowe menu bezmleczne dzecka 11-miesięcznego:

1. w nocy sinlac (dziecku bardzo odpowiada smak kaszki bezglutenowej mimo że nie jest uczulona na gluten. Ponadto jest bardzo syty, świetnie zapełnia brzuszek)
2. na śniadanko kaszka z owocem (gotowane lub surowe tarte jabłko, gruszka, banan. Z niektórymi owocami trzeba uważać gdyż powodują zaparcia)
3. II śniadanie jogurt lub twarożek (najlepiej jak najmniej przetworzony. Najpierw dawałam danonki  dla dzieci 50g, potem 90g, a teraz przeszłam na zwykły jogurt 130g)
4. obiadek (zupka jarzynowa z dodatkiem kurczaka lub ryby, trochę masła, czasem z jajkiem z dodatkiem kaszki)
5. podwieczorek (kaszka z marchewką, buraczkiem lub awokado, czasem nie występuje jak mała zje dużo obiadku)
6. kolacja (kaszka z owocem lub warzywem, zależy co mam pod ręką - jabłko, marchewka, burak, ogórek, jednak główny składnik to kaszka)

Co do ilości spożywanych posiłków, najpierw nie było tego zbyt dużo - po maksymalnie 100g. Teraz porcje wahają się w granicach 120-150g co daje dziennie od 550-700 g. 

Nie należy zapominać o wodzie. U dziecka poniżej 9 miesiąca można wprowadzić kubek niekapek z gumową nakrętką, dla dzieci starszych świetnie nada się kubek z plastikowym dzióbkiem, przez które dziecko ssie. 

A teraz kilka rad dla mam mających podobne problemy z żywieniem swoich pociech:

  • warto samemu tworzyć obiadki dla dziecka, kupne zostawić tylko na sytuacje awaryjne. Ja robię zupkę jarzynową raz na 2 dni. Dodaję do niej trochę kaszki.
  • kaszki mleczno-zbożowe są różne, ale chyba najlepiej robić je samemu. Kupne kaszki są bardzo słodkie (nawet jeśli na opakowaniu napisane jest że cukru nie zawierają). Tradycyjna metoda polega na ugotowaniu raz dziennie kaszki na mleku w ilości np 500 ml mleka z kaszką manną. Dla starszego dziecka można ugotować kaszę jaglaną, która jest grubsza, ale też zdrowsza od kaszy manny. 
  • co do jogurtów to dostępne dla dzieci jogurty, np Danonki wcale jogurtami nie są - to twarożki. Warto więc poszukać jakiś jogurtów o składzie jak najbardziej naturalnym. Niekoniecznie bardzo drogie deserki dla dzieci są najlepszą alternatywą. 
  • dobrym pomysłem jest żeby założyć sobie dziennik żywienia dziecka. Wystarczy powiesić sobie na lodówce tabelę i uzupełniać w niej o której i co dziecko zjadło. Nie przysparza to problemów, a mamy kontrolę nad porami karmienia. 
Data
Godzina
Ilość
Co
Suma
Woda







Napiszcie swoje przemyślenia związane z tematem małych niejadków. Dodam tylko, że moje żywieniowe poczynania były konsultowane z gastrologiem dziecięcym. (nie jestem nadopiekuńczą matką, po prostu z powodu niskiej masy byłyśmy pod kontrolą lekarską można powiedzieć z urzędu). 


Oryginalny pomysł na świetny prezent dla nastolatka

Dzisiejszy wpis kulinarny nie będzie, a to za sprawą  pomysłu na oryginalny pomysł na prezent, na jaki wpadłam po długich i żmudnych poszukiwaniach, no bo co by tu kupić dla nastolatka? W końcu znalazłam stronę: www.robotykadlapoczatkujacych.pl. Jest to zupełnie darmowy kurs elektroniki i robotyki dla zupełnie początkujących - z tego co się zorientowałam - jedyny taki darmowy kurs :) Jego celem jest zbudowanie takiego oto robota, który potrafi jeździć po linii:



W sklepie internetowym
 www.celtor.pl można kupić gotowy zestaw części do jego budowy (i to w promocji) :)
Jeśli Wy też jeszcze szukacie pomysłu na ciekawy prezent może też wykorzystacie mój pomysł :)

Post uczestniczy w akcji:


zBLOGowani.pl

niedziela, 14 grudnia 2014

Drożdżowe pierogi pieczone w piekarniku

Hmmm. Święta. A jak święta to pierogi. Moje ulubione to te tradycyjne, gotowane, ale od niedawna robię również pierogi pieczone. Są prostsze, szybsze. Czyli coś dla osób, które niezbyt radzą sobie z tymi tradycyjnym.

Składniki:
Ciasto:
- 0,5 kg mąki
- 5 dag drożdży
- 0,5 szklanki mleka
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
- 0,5 kostki margaryny (125 g)
- 2 jajka

Farsz:
- 0,5 kg ugotowanej kapusty kiszonej
- 250 g grzybów leśnych (najlepiej świeżych ugotowanych lub mrożonych)
- 1 średnia cebulka
- sól, pieprz do smaku



Przygotowanie:

Ugotowaną kapustę kiszoną zmielić na maszynce razem z rozmrożonymi grzybami. (W tym roku grzybów w lasach było w bród więc nie powinno być problemu). Dodać usmażoną cebulę, doprawić solą i pieprzem.
Drożdże, mleko, mąkę, sól i cukier, 1 całe jajko i 1 żółtko (drugiego białka nie wyrzucać) wymieszać, dodać roztopioną, ale nie gorącą margarynę. Wyrobić ciasto. Ma być gładkie i jedwabiste, niezbyt lepiące się do rąk. Odstawić na około 1 godzinę w ciepłe miejsce, tak by podwoiło swoją objętość.
Po wyrośnięciu rozwałkować na nie za cienki placek i wykrajać krążki o średnicy około 10 cm. Do środka wkładać farsz uważając żeby nie pobrudzić nim brzegów ciasta. Lepienie wymaga cierpliwości i wprawy. Techniki są różne. Mniej doświadczeni w lepieniu mogą wkładać trochę mniej farszu, łatwiej będzie zamknąć pieroga. Odstawić na blachę wyłożoną papierem do pieczenia na około 15 minut, tak by jeszcze trochę podrosły. Piekarnik nagrzać do 200 C. Przed włożeniem nakłuć pierogi widelcem i posmarować rozbełtanym białkiem. Piec około 25 minut, ale już po 20 minutach sprawdzać czy są rumiane. Najlepiej smakują z gorącym sosem grzybowym lub jako zamiennik pasztecików z kapusta i grzybami.

Przepis uczestniczy w akcji:

zBLOGowani.pl
Wigilia 2014 Pierogi wigilijne